Spektakl jest inspirowany słowiańskim kalendarzem świąt, mamy więc Dziady, Noc Kupały, Dożynki i inne również mniej znane święta kultywowane w naszej wczesnej kulturze. W tym wydarzeniu połączono wiele elementów w piękną i zapierającą dech w piersi całość. Zespół śpiewu tradycyjnego Strojone, Art Color Ballet jako tancerze oraz Wataha Drums na bębnach stworzyli widowisko, które nie tylko się słucha ale i ogląda chłonąc każdą chwilę. Zdarzały się momenty kiedy drgały mi nogi bo tak miałam ochotę zatańczyć z artystami ;) Bębniarze mieli wprost niesamowite zgranie w czasie, a to jak wywijali pałeczkami robiło wrażenie, dziewczyny ze Strojone śpiewały cudownie, a tancerze pokazali, że można wiele przekazać bez słów.
Chyba największe wrażenie zrobił na mnie pierwszy utwór, a to dlatego, że odzwierciedla odmarzanie po zimie i to właśnie dostajemy- muzyka to dźwięki jakby pękającego lodu choć w pewnym momencie miałam wrażenie, że przypomina to bardziej łamanie kości ;) a tancerki niesamowicie próbują się "wyrwać" z okowów zimy. Oczywiście pozostałe utwory również mnie oczarowały :) podobała mi się pewna dowolność w ruchach tancerzy- nie zawsze mieli narzucone co mają robić bo się nie dało- jak w jesiennym zbieraniu jabłek ze sceny ;) Poza tym sypanie zboża czy to na bębny czy to na scenę nadawało niesamowitej autentyczności całemu spektaklowi.
Nie żałujcie pieniędzy na takie wydarzenia bo nie tylko promują naszą kulturę, ale też pokazują kunszt artystów. Szczerze powiedziawszy to miałabym nadzieję, że Preludium słowiańskie będzie miało jakąś dużą trasę po Europie żeby promować naszą kulturę :)
Wrzucam link do "zwiastuna" https://www.youtube.com/watch?v=tFxgXQIyaDo
Blog o szeroko pojętej kulturze. Znajdą tu miejsce dla siebie dobre książki, filmy czy muzyka, ale także nie zapomnę o wydarzeniach na które warto się wybrać i o których dobrze jest pamiętać.
"Jeden dzień" David Nicholls

Zaczęłam czytać tę książkę kilka lat temu i... odłożyłam ją na półkę. Nie wiem czy odstraszyła mnie forma listowa w początkowych rozdziałach (nigdy tego nie lubiłam) czy też przeczuwałam, że ta książka nie będzie lekka, łatwa i przyjemna. I rzeczywiście nie jest taka.... Jakiś czas temu oglądając kompilację scen z filmu stwierdziłam, że najpierw się czyta a potem ogląda film ;) i w ten oto sposób wróciłam do książki, którą prawie skazałam na zapomnienie.
Początek nie zapowiada nic niezwykłego, poznajemy dwójkę młodych, zupełnie różnych ludzi- Emma to idealistka, buntowniczka, która pragnie zmienić może nie cały świat, ale na pewno ten fragment wokół siebie. Dexter tymczasem to sympatyczny lekkoduch bez planów na przyszłość, chciałby tylko dobrze się bawić i żeby jego rodzice byli z niego dumni. Historia zaczyna się w nocy po zakończeniu studiów, oboje rozpoczynają nowe życie, każde ze swoimi marzeniami, planami i ambicjami. Zderzenie z rzeczywistością dla nich obojga jest olbrzymią nauczką.
Ta książka opowiada o dojrzewaniu, wchodzeniu w dorosłe życie i o tym jak bardzo lubi ono weryfikować młodzieńczy zapał i pasję, a także sprowadzać ludzi do parteru. Autor w mistrzowski sposób, prawie z psychologiczną wnikliwością prowadzi nas przez życie bohaterów i przez zmiany w ich charakterach, postrzeganiu świata, ale także fizycznych przemianach ich ciał (opisy obwisłej skóry Dextera, zmarszczek czy brzuszka były genialne) bo przecież obserwujemy tą dwójkę przez 20 lat. Cały czas zastanawiałam się skąd u Nichollsa tak doskonałe spojrzenie na sferę psychiczną człowieka, skąd brał pomysły? Czyżby z własnego doświadczenia i charakteru? Doskonale opisuje powolną drogę Emmy i Dextera do osiągnięcia dojrzałości- Emma w pewnym momencie staje się wreszcie kobietą pewną siebie, za to Dexter przestaje patrzeć tylko na czysto fizyczną stronę związków. I choć trwa to długo wreszcie zauważa w swojej przyjaciółce także kobietę, którą warto się zainteresować. Znamienne są słowa Emmy na pytania przyjaciół jak się poznała z Dexterem- "Dorastaliśmy razem" bo poniekąd jest to prawda. Przez te 20 lat oboje zmienili się nie do poznania i wciąż uczyli się siebie nawzajem. Zadawałam sobie wciąż pytanie co by było gdyby w nocy po skończeniu studiów zdarzyło się coś więcej? Co by było gdyby Dexter nie latał za przyjemnościami? Co by było gdyby wysłał list do Emmy? Tych pytań było wiele i można mnożyć odpowiedzi czy scenariusze i tak jak w normalnym życiu nie dostaniemy na nie odpowiedzi- możemy jedynie gdybać, bo przecież co się miało wydarzyć to się wydarzyło, a gdyby losy bohaterów ułożyły się inaczej to zupełnie inaczej wyglądałyby ich wzajemne relacje. Alternatywnych zakończeń mogłoby być bardzo dużo.
Każda książka powinna wywoływać emocje i ta akurat do takich należy. W pewnym momencie bałam się czytać dalej i ciężko było się przemóc, a wynikało to z tego, że Dexter zmienił się- alkohol i narkotyki zdominowały jego życie. Bałam się, że zaraz przeczytam, że chłopak się stoczył, a zdążyłam go przecież polubić (choć ze względu na Emmę uważałam go za idiotę ;)). Przy okazji nie podobał mi się sposób rozwiązania tego problemu- tak jakby właściwie przestał pić i narkotyzować się z dnia na dzień za sprawą miłości. Trochę to naciągane ;) Nie podobał mi się także sposób zakończenia sprawy między Dexterem i Emmą. Zupełnie tak jakby autor nie miał pomysłu co by tu zrobić żeby ich wreszcie połączyć i przeleciał po tym troszkę po łebkach. Być może moje niezadowolenie wynika z tego że po tych 20 latach wolałabym żeby to było coś z efektem "wow", a nie takie spokojne pogodzenie się z sytuacją. Emma powinna była trochę przeciągnąć Dextera za to czekanie ;) Podobało mi się za to poczucie humoru i niektóre teksty bohaterów, dzięki temu książka nie była za ciężka w odbiorze.
Po skończeniu książki ogarnął mnie nastrój melancholii i nostalgii, zaczęłam się zastanawiać jaka sama byłam w wieku 20 lat? Jaka jestem teraz? Jaka będę za 10 lat? Ile się zmieniło i ile zostało niezmienione? W dodatku było mi przykro, ponieważ ta książka pokazuje prawdę o życiu- nawet utrata bliskiej osoby nic nie zmienia w naszym życiu- ono toczy się dalej, nie ma trzęsienia ziemi ani armagedonu, świat nie przestaje się kręcić. Dobrze to obrazują słowa ojca Dextera- "Żyj tak jakby ona wciąż była z Tobą, myślisz że jak ja żyję od 10 lat?". Jednym z głównych przesłań tej książki dla mnie jest to żeby żyć pełnią życia, nie bać się miłości, korzystać z tego co przynosi los i nie traktować wszystkiego jako pewnik bo przecież każdy dzień może być naszym ostatnim.
Podsumowując: daje tej książce 8/10 z zaznaczeniem, że nie jest ona dla ludzi bardzo młodych, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie docenią jej głębi. Jest to dzieło skierowane do ludzi doświadczonych i dojrzałych, osób z bagażem doświadczeń.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Richard C. Morais "Podróż na sto stóp"
Zawiodłam się na tej książce. Chyba spodziewałam się czegoś innego. Zarówno po okładce jak i trailerach filmu na jej podstawie wyrobiłam so...

-
Zawiodłam się na tej książce. Chyba spodziewałam się czegoś innego. Zarówno po okładce jak i trailerach filmu na jej podstawie wyrobiłam so...
-
Nie znam instagramowego konta autorki, jednak miałam okazję usłyszeć ją raz czy dwa na YouTubowym kanale Bez Schematu, na którym gościnnie ...
-
Dobre zakończenie serii. To chyba najlepszy opis dla tej książki. Wszystko zostaje domknięte, muszę przyznać, że nie spodziewałam się osta...