Przyznaję
szczerze i bez bicia, że postapo kojarzę głównie z filmów (World
War Z czy świetna Droga) i gier komputerowych (Resident Evil i
wspaniałe The Last of Us). Po książki tego typu nie sięgałam
nigdy zarówno z braku okazji jak i czasu. W związku z tym
wiedziałam mniej więcej czego mogę się spodziewać po tym gatunku
i miałam spore oczekiwania co do tej pozycji.
Na
początek muszę stwierdzić, że miałam problemy z
zaklasyfikowaniem tej książki do czystego postapo. Przyzwyczajona
do kolejnych odsłon Resident Evil spodziewałam się ogromu akcji,
biegania z bronią i strzelania do niemilców, z drugiej strony
trochę pachniało mi to nowym, bardzo obecnie popularnym gatunkiem
Young Adult, ale gdybym tak określiła tę książkę to jednak
byłoby to dla niej krzywdzące. Dlatego rozstrzygnięcie do czego ją
zakwalifikować pozostawiam czytelnikom (jeśli ktoś ma taką
potrzebę oczywiście ;)).
Prolog
wgniata w fotel- jest jak w rasowym horrorze, co bardzo przypadło mi
do gustu. W pierwszym rozdziale poznajemy głównego bohatera-
młodego wyrzutka Oskara. Szybko okazuje się, że został pariasem
bo zabił człowieka, co właściwie miało zakończyć się wyrokiem
na nim, ale został wybroniony przez Mera- burmistrza podziemnego
miasta. Kiedy skończyłam ten rozdział ciężko mi było skupić
się na pracy i cały czas świerzbiły mnie łapki żeby zobaczyć
co będzie dalej, bardzo chciałam zagłębić się w tak świetnie
rozpoczętą historię. Jakież było moje zaskoczenie kiedy klimat
trochę siadł po tym obiecującym początku. Kolejne rozdziały
były, jak na mój gust, zbyt opisowe i trochę się dłużyły.
Rozumiem zabieg autorki- chciała zapoznać czytelnika z innym
światem niż tunele i pokazać, że jest nadzieja na normalne życie.
Być może na moim odbiorze zaważyło to, że jednak filmy czy gry
przyzwyczajają nas do tabunów monstrów i akcji toczącej się w
tempie rollercostera. W pewnym momencie zaczęłam się bać, że
potencjał z początku książki został zaprzepaszczony i
rozmieniony na drobne bo to było zbyt spokojne i sielskie. Na całe
szczęście akcja w końcu znów wystrzeliła do przodu jak rączy
konik i pognała przed siebie unosząc mnie ze sobą. Kilkanaście
ostatnich stron przeczytałam prawie na jednym wdechu, modląc się w
duchu żeby autorka nie postanowiła zrobić mi psikusa i zabić
głównego bohatera bo zdążyłam polubić tego chłopaka. Muszę
przyznać, że po skończeniu zrobiłam „wow… ja chcę więcej”
i z chęcią sięgnę po kolejne książki autorki.
Mimo
chwilowego zjazdu tempa powieść czyta się bardzo szybko i dobrze,
opisy choć czasem zbyt szczegółowe i ciut męczące, pozwalają
wsiąknąć w ten świat. Oczami wyobraźni widziałam brudne tunele
metra czy bungalowy na Pradze. Zaskoczył mnie kompletny brak
potworów i na początku mocno psioczyłam z tego powodu, po czym w
pewnym momencie uświadomiłam sobie, że jakby nie było w
Czarnobylu nie łażą zmutowane zwierzęta więc właściwie nie mam
się o co czepiać :D także na koniec realizm świata mogę poczytać
za plus- autorka nie poszła utartym schematem, że jak katastrofa i
postapo to na pewno wszystko przeobraziło się w monstra. Tutaj
największe potwory to ludzie. Jedna rzecz była dla mnie nieścisła
i cały czas drażniła mnie brakiem odpowiedzi. Dlaczego nie wolno
pić ani kąpać się w rzece? Finka, nowa przyjaciółka Oskara,
kategorycznie zabrania chłopakowi tego robić, ale z drugiej strony
w rzece żyją wydry, a jak w trakcie przeprawy wszyscy lądują w
Wiśle to nic nikomu się nie dzieje. Brakowało mi wytłumaczenia
tej części i było to trochę jak drzazga pod paznokciem- drażniący
element, nie pasujący do reszty. Czy chodziło o brak substancji
dostarczanej przez Regulatorów (nie chcę spojlerować co to jest
;)) czy o coś zupełnie innego?
Dość
szybko wykoncypowałam sobie, że to co się mówi o Oskarze nie jest
do końca prawdą, byłam tylko ciekawa jak autorka pociągnie i
ujawni sprawę Sawy- zabitej przyjaciółki Oskara. Sposób
zakończenia tego wątku bardzo mnie zaskoczył i muszę przyznać,
że czegoś takiego się nie spodziewałam, także autorka ma u mnie
wielkiego plusa za pomysł. Cieszę się również z tego, że nie
zrobiła z książki drugiej Niezgodnej- ludzie zamknięci w enklawie
i przeświadczeni, że nastąpił koniec świata, a tak naprawdę nic
podobnego nie miało miejsca.
Reasumując
mimo niedociągnięć i pewnych problemów w środkowej części
książki jestem ciekawa dalszych losów Oskara i z chęcią sięgnę
po kolejne tomy bo widać, że autorka ma pomysły, które może
rozwinąć w interesującą opowieść.