Beata Pawlikowska "Kot dla początkujących"

     Mam wyjątkowo mieszane uczucia po przeczytaniu tej książki. Z jednej strony zawsze lubiłam gawędziarski styl pisania pani Pawlikowskiej (przeczytałam sporo jej książek podróżniczych), z drugiej mam świadomość, że nie jest specjalistką od kotów i opiera się na własnych doświadczeniach, a nie wiedzy naukowej. Ze względu na specyfikę swojego zawodu i ciągłą styczność z psami i kotami patrzyłam na tę książkę wyjątkowo krytycznie. Jednak przejdźmy do sedna.
     Zacznijmy od rzeczy przyjemnych, czyli plusów. Podoba mi się sam pomysł popularyzacji wiedzy o kotach, ponieważ wciąż wielu ludzi uważa, że są to zwierzęta z piekła rodem, a przez swoją naturę samotnika i indywidualisty uznawane są za mniej przyjazne od psów. Często spotykam się z tym, że o koty dba się mniej (bo sobie poradzą) i dlatego warto pokazywać, że wcale nie jest tak jak niektórzy sądzą. Ogólnie wiedza przekazana w książce na pewno przyda się potencjalnym właścicielom, mimo kilku głupotek (typu nie obcinaj pazurów albo żwirek silikonowy nie nadaje się do wrzucenia do ubikacji) jest to pozycja wartościowa, zgodnie z tytułem książki, dla początkującego właściciela czworonoga, który będzie chciał dowiedzieć się czegoś o nowym członku rodziny lub pogłębić powierzchowną wiedzę o kotach. Na szczególne uznanie zasługują rozdziały o żywieniu, ponieważ wymuszają na ludziach zwrócenie uwagi czym i w jaki sposób karmią zwierzaki, choć oczywiście jest to bardzo uproszczone i można by było rozwinąć te wszystkie informacje. Jednak dla przeciętnego posiadacza zwierząt, a nie kogoś szukającego wiedzy specjalistycznej jest tam sporo przydatnych informacji. Na pewno na plus zasługuje też twarda okładka i ładne zdjęcia, wykonanie książki jest dość solidne.
     Niestety jest też sporo minusów. Irytowały mnie powtórzenia- książka byłaby chudsza o 1/4 gdyby nie ciągłe "zdziwiłbyś się" i tym podobne wtręty. Niektóre informacje i wiedza przekazana raz, była powtarzana kilka lub kilkanaście razy na kolejnych stronach. W pewnym momencie chciałam krzyknąć- przecież już o tym pisałaś, po co to powtarzasz po raz setny to samo!? 
     Drugi, dla mnie niewybaczalny błąd, to brak bibliografii. Książka popularyzująca wiedzę powinna zawierać bibliografię, nawet jeśli autor powołuje się na informacje wygrzebane chociażby z czeluści internetu. Pani Pawlikowska tymczasem napisała, że szukała i czytała o tym czy o tamtym i nic poza tym, a ja chciałabym móc sama zweryfikować jej doniesienia. Dobrze jest się oprzeć na źródłach, tak by potencjalny czytelnik mógł sam przeprowadzić własne poszukiwania, szczególnie jeśli jest niedowiarkiem.
     Było w tej książce też sporo informacji, z którymi mogłabym polemizować. Na przykład skąd Pani Beata ma informacje, że dawniej było mniej bezdomnych zwierząt? Znów- nie mamy źródła tych rewelacji więc ciężko się odnieść. Czy miała jakieś statystyki? Czy brała pod uwagę, że dawniej nie było schronisk, albo że zwierzęta były usypiane, albo że nie robiono tak dokładnych spisów jak w tej chwili bo nie było takiego nacisku społecznego? Nie ma wyjaśnienia, nie ma żadnych danych. Tylko stwierdzenie, że tak było i już. Do mnie to zupełnie nie przemawia.
     Rada, żeby nie obcinać pazurów kotom jest dla mnie
zupełnie nie trafiona. Owszem koty wychodzące na pole nie powinny mieć obcinanych pazurów ze względu na to, że w razie ataku drapieżnika muszą się jakoś bronić. A co z domowymi Mruczkami? Dla ich własnego bezpieczeństwa powinno się regularnie przycinać pazurki. Myślę, że nikt nie lubi widoku zaczepionego, wiszącego na pazurze, szarpiącego się i płaczącego kota. 
     Podsumowując: daję mocne 6/10. Książka dobra szczególnie dla kogoś kto zaczyna swoją przygodę ze zwierzakami i chce się czegoś nowego nauczyć, jednak trzeba brać poprawkę na to, że została napisana przez właściciela kota, a nie specjalistę. Dla osób obytych z tematem może być rozczarowująca. Wydaje mi się, że gdzieś po drodze Pani Pawlikowska zgubiła ten styl pisania który zawsze mi się u niej podobał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Richard C. Morais "Podróż na sto stóp"

Zawiodłam się na tej książce. Chyba spodziewałam się czegoś innego. Zarówno po okładce jak i trailerach filmu na jej podstawie wyrobiłam so...