
Widać ewidentnie, że pisarka świetnie czuje się w krótkiej formie i dla mnie jest to niewątpliwy dowód jej umiejętności, ponieważ dobrze skonstruować opowiadanie jest dużo gorzej niż napisać rozwlekłą kilkuset stronicową powieść. Jak zawrzeć na kilkunastu stronach wiarygodny opis bohaterów i całą historię tak by wszystko było spójne i stało się nam bliskie? Ani Kańtoch udaje się to pierwszorzędnie.
Gdybym miała wybierać to mam trzy ulubione opowiadania z tej antologii- tytułowe, które pełne jest niedomówień i uczucia niepokoju. Duszna atmosfera beznadziei, zmęczenia psychicznego całej małej załogi ekspedycji, oraz próba, trochę na siłę, znalezienia leku na zarazę wyniszczającą ludność na Ziemi doprowadza do tragedii wprost niewyobrażalnej. I jak to przeważnie u tej autorki bywa nie dostajemy konkretnego zakończenia- pewnych rzeczy trzeba się domyślić, trzeba wyczytać między wierszami, co ja osobiście kocham ;)
Kolejne, które przypadło mi do gustu to opowiadanie "Miasteczko"- za styl podobny do ukochanych przeze mnie pisarzy z dzieciństwa i młodości, opisane z perspektywy dorastającego dziecka, pisane jego językiem i z jego sposobem rozumowania. Od razu polubiłam bandę dzieciaków z Klubu Młodych Detektywów, a zakończenie sprawiło, że opadła mi szczęka bo się takiego czegoś kompletnie nie spodziewałam. W dodatku co ciekawe zostało ze mną najdłużej po przeczytaniu bo jeszcze je analizowałam.
Ostatnie z wielkiej trójki to oczywiście opowiadanie o Domenicu Jordanie. Mam wielki sentyment do tego drania i na pewno wrócę do wcześniejszych opowiadań o nim żeby sobie przypomnieć jego osobę. Styl autorki, sposób opisywania jego przygody nie uległ zmianie, natomiast pod sam koniec robi ona tak zgrabną woltę, że to jak rozwiąże się problem sobowtóra kompletnie mnie zaskoczyło, choć powinnam wiedzieć, bo przecież Domenic nie wie co to skrupuły.
Czy pozostałe opowiadania są słabe, gorsze, mniej interesujące czy niewarte wspomnienia? Absolutnie nie. Natomiast za dużo miejsca zajęłoby opisanie ich wszystkich, dlatego wybrałam tę trójkę. Zaznaczę jednak, że opowiadania w tej książce są bardzo różne- od czystego fantasy, poprzez science fiction po grozę i horror więc tak na prawdę każdy znajdzie coś dla siebie. Na dokładkę, taką wisienką na torcie są wstępy do każdego opowiadania napisane przez Jakuba Ćwieka. To nadaje bardziej wymiar osobisty, możemy ciut poznać autorkę i to jak wygląda choć w ułamku jej praca pisarska, a także jakim jest człowiekiem. Wydanie jest bardzo ładne, Uroboros zresztą zawsze robi piękne okładki dlatego nie mam się do czego przyczepić.
Podsumowując ocena 8/10