Blog o szeroko pojętej kulturze. Znajdą tu miejsce dla siebie dobre książki, filmy czy muzyka, ale także nie zapomnę o wydarzeniach na które warto się wybrać i o których dobrze jest pamiętać.
Delia Owens "Gdzie śpiewają raki" - Uwaga możliwe spojlery
Niektóre książki powinny mieć ostrzeżenie na okładce "Uwaga! Czytanie może wywołać fizyczny ból". Ta powieść przeczołgała mnie emocjonalnie. Nie wiem czy jestem ostatnio aż tak przewrażliwiona czy sprawdza się twierdzenie, że najbardziej boli nas krzywda dzieci, ale w tym konkretnym przypadku było to bardzo silne przeżycie.
Poznajemy Kye gdy ma 6 lat i obserwujemy jej życie przez kolejne etapy dorastania na bagnach Karoliny Północnej lat 50-tych i 60-tych ubiegłego wieku. Już w pierwszych momentach książki zostaje ona pozbawiona ludzi, którzy powinni przy niej trwać. W krótkim czasie "traci" bliskich i obserwujemy jak w typowy, z dzisiejszego punktu widzenia, sposób zaczyna się u niej wytwarzać strach przed odrzuceniem i przeświadczenie, że to jej wina. Obserwując jej dorastanie, pierwszą miłość, kolejne porażki i dorosłość wielokrotnie zastanawiałam się ile może znieść ludzkie serce? Ile jeszcze zniesie to konkretne? Niby tylko bohaterka książki, a jednak dzieliłam z nią jej ból.
Cała powieść rozpięta jest na linie między dwoma wydarzeniami i pomału, w trakcie czytania, zbliżamy się do rozwiązania zagadki, której część zostaje nam prawie na samym początku wyjawiona. Poznając perypetie bohaterki dowiadujemy się co doprowadziło do wydarzeń z roku 1969. Muszę przyznać, że takiego zakończenia kompletnie się nie spodziewałam i za to należą się autorce wielkie gratulacje bo jeszcze długo po skończeniu książki myślałam o naturze bohaterki i dokonanych przez nią wyborach.
Książka powinna wywoływać emocje, przynajmniej takie jest moje zdanie, ale tutaj tych emocji było jak dla mnie zbyt dużo. Oczywiście nie mogłam się w stu procentach utożsamić z bohaterką, jednak autorce świetnie udało się oddać poczucie osamotnienia i ostracyzmu społecznego. Pod koniec książki jedna z postaci drugoplanowych mówi: "Naznaczyliśmy ją i odrzuciliśmy, bo uznaliśmy, że jest inna. Tylko, drodzy państwo, czy wykluczyliśmy ją, bo była inna, czy też stała się inna, bo ją wykluczyliśmy?”. Ten jeden cytat tak świetnie oddaje to jak potraktowano Kyę i jak bardzo ludzie byli nieświadomi tego kim ona się stała. To także może skłonić do zastanowienia kim byłaby taka wyrzucona poza nawias społeczny osoba gdyby dano jej szansę na normalne życie. W pewnym momencie zauważyłam pewne zbieżne elementy do powieści "Zabić drozda", na szczęście nie było ich wiele i raczej nadawały podobnego kolorytu, a nie przeszkadzały w odbiorze całości.
Kiedy oceniam jakąś książkę zawsze staram się patrzeć na nią obiektywnie- nie tylko przez pryzmat fabuły, losów bohaterów, ale także stylu pisania czy błędów w samej strukturze powieści. Przyznaję, że bardzo ciężko mi ocenić obiektywnie tę pozycję. Z jednej strony potrafiła wywołać niesamowite emocje, z drugiej w pewnym momencie zaczęła nurzyć. Mogę się także przyczepić do tego, że Kya jako dorosła osoba już na własne życzenie oddala się od wszystkich, którzy wyciągają do niej pomocną dłoń. W dodatku cały czas mówi, że jest sama, tymczasem ma wokół siebie życzliwych ludzi, którzy chcą jej pomóc, a ona wciąż uparcie tkwi w swoim świecie.
Jeśli ktoś lubi poetyckie i długie opisy przyrody to ta książka mu się spodoba, jeśli, tak jak ja, nie przepada za tego typu upiększaniem, może mieć problem z przeczytaniem tego dzieła. Miałam także wrażenie, że autorka głównym bohaterem książki zrobiła Naturę, a dokładniej bagna na których żyła Kya i absolutnie nie miałabym nic przeciwko temu gdyby nie to, że przy okazji pisarka próbuje przemycić wegetariański styl życia do swojego dzieła. Z punktu widzenia biologii i warunków życia Kyi dla mnie nierealny. Być może się mylę, ale takie odnosiłam po prostu wrażenie.
Nie mogłabym polecić tej powieści osobom samotnym czy po przeżyciu silnej własnej straty chyba, że uważają, że odkryją w tym jakąś nadzieję. W mojej opinii tego typu książka może tylko pogłębić ich złe samopoczucie.
Podsumowując daje 7/10 choć na początku miało być 6/10. Punkt więcej daje ze względu na świetne zakończenie, które sprawia, że człowiek zastanawia się nad moralnością.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Richard C. Morais "Podróż na sto stóp"
Zawiodłam się na tej książce. Chyba spodziewałam się czegoś innego. Zarówno po okładce jak i trailerach filmu na jej podstawie wyrobiłam so...

-
Zawiodłam się na tej książce. Chyba spodziewałam się czegoś innego. Zarówno po okładce jak i trailerach filmu na jej podstawie wyrobiłam so...
-
Nie znam instagramowego konta autorki, jednak miałam okazję usłyszeć ją raz czy dwa na YouTubowym kanale Bez Schematu, na którym gościnnie ...
-
Dobre zakończenie serii. To chyba najlepszy opis dla tej książki. Wszystko zostaje domknięte, muszę przyznać, że nie spodziewałam się osta...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz