Leigh Bardugo "Rządy wilków"- Uwaga możliwe spojlery

Ostatnia, jak do tej pory, książka napisana w uniwersum Griszów. Trzymałaby poziom poprzedniego tomu gdyby nie kilka głupot. Wprawdzie czyta się ją dość szybko i przyjemnie i domknięte zostają wszystkie wątki, ale mam wrażenie, że niestety zaczyna się z tego robić "Moda na sukces". Ktoś kto teoretycznie zginął, powraca do żywych po czym znów się poświęca dla dobra innych. A na sam koniec okazuje się, że właściwie to poświęcenie to tak nie do końca jest poświęceniem i trzeba go jednak uratować bo mimo, że go nie lubimy to nie możemy być dla niego tacy okrutni. Nieważne, że on sam chciał wymordować pół ludzkości, kto by się tym przejmował. Zapewne autorce chodzi o pozostawienie świata w równowadze między dobrem a złem, ale zmęczył mnie ten wątek, a pod koniec przewracałam już oczami i chciałam żeby to się skończyło, więc kiedy przeczytałam ostatnich kilka zdań opadły mi ręce i poczułam swego rodzaju niesmak. Można by było to zrobić inaczej, wymyślić nowego Złola, katastrofę klimatyczną, cokolwiek innego, a nie odgrzewany kotlet. Wątek Nikolaja i Zoyi kończy się równie karkołomnie i jak dla mnie mało realistycznie. Nie spodziewałam się takiego zakończenia jeśli chodzi o tron Ravki i nie jestem przekonana czy to jest dobre zamknięcie tematu. Być może autorka już szykuje dalsze perturbacje dla głównych bohaterów, ale na chwilę obecną nie satysfakcjonuje mnie to zakończenie. Na całe szczęście Zoya wreszcie orientuje się, że bycie niezależną i silną kobietą nie sprawdza się jeśli nie masz wokół siebie przyjaciół i ludzi, którzy są chętni by ci pomóc. Wątek Niny był dziwny, dziewczyna nie odzyskała mojej sympatii, ale zakończenie mnie zaskoczyło. Nie chcę za bardzo spojlerować, ale mamy tu motyw całkowitej zmiany powłoki. Formatorka zmienia kompletnie dwie osoby w taki sposób, że nikt się nie orientuje w oszustwie. Dodajmy- niedoświadczona formatkorka. Co innego gdyby to była najlepsza formatorka po wielu latach szkolenia, tymczasem tutaj robi to ktoś bez przeszkolenia w szkole Griszów. Fabularnie może i dobre rozwiązanie, ale mało w nim logiki. Dochodzi jeszcze do tego pytanie- jak bardzo trwała jest taka formacja? Czy trzeba ją poprawiać co jakiś czas czy można zmienić się całkowicie w kogoś innego do końca życia? Ten motyw nie jest wyjaśniony w książce. Niestety znów się poczułam jakbym dostała film/ serial od Netflixa - check lista ze sprawdzeniem czy wszystkich reprezenutją odpowiednie osoby. To co mi się bardzo podobało w książce to była epicka bitwa pod koniec. Uważam, że Bardugo nie wykorzystuje tego co jej wychodzi najlepiej czyli pisania o awanturnikach i szeroko pojętych przygodach. Autorka bardzo chce by jej pisarstwo było ważne i miało misję, ale najlepiej wychodzą jej momenty gdy popuści cugli i opisuje bitwy czy napady. Szkoda, że tak mało ich było w tym tomie. Podsumowując daje 7/10 tak jak poprzednie tomy, ale to jest naciągana ocena.

Leigh Bardugo "Król z bliznami"

Kolejna książka Leigh Bardugo, tym razem o księciu, tudzież królu, Nikolaju z Ravki. A przynajmniej tak by się wydawało z zapewnień autorki, tymczasem jest to tylko półprawda. Nikolaj nie przypadł mi do gustu w książkach o Alinie, jego próby uwodzenia dziewczyny były w jakimś stopniu niesmaczne bo podyktowane politycznymi ambicjami. W tej książce dostajemy nowego bohatera, zmienionego, właściwie fizycznie i psychicznie, przez demona z którym walczy. I to byłoby super bo chłopak robi się dojrzalszy, nie jest takim lekkoduchem, jednak problem polega na tym, że to nie on jest głównym bohaterem tej książki. Okazuje się, że to Zoya, jego przyboczna i zarazem opiekunka w niedoli, jest najważniejszą postacią wokół której kręci się fabuła. Ta dziewczyna również się zmienia na przestrzeni poszczególnych tomów jednak trochę niepokoi mnie jej wręcz fanatyczne oddanie ojczyźnie. Mimo szczerych chęci jakoś nie byłam w stanie jej polubić, a to co łączy ją z Nikolajem jakoś mnie nie przekonuje. Ważna uwaga dla czytelników- przeczytajcie najpierw co najmniej "Szóstkę Wron" i "Królestwo Kanciarzy". Bez znajomości tych dwóch książek możecie się pogubić i nie zrozumieć pewnych wątków. Tak między Bogiem a prawdą trylogię Aliny Starkov też powinno się przeczytać przed tą dylogią, ale w moim prywatnym rankingu są to najsłabiej napisane książki z uniwersum Griszów więc nie chciałabym nikogo zrazić do całości. Powieść podzielona jest między kilkoro bohaterów- Nikolaja, Zoyę i Ninę. Nikolai jak już wspomniałam denerwował mnie od początku, ale przestał być tak irytująco beztroski i swawolny jak wcześniej. Dalej próbuje swoim wdziękiem zdobyć serce każdego człowieka, ale czuć w nim mrok, więc bardziej mi się podobał niż w poprzedniej trylogii. Zoya tak jak we wcześniejszych książkach jest twardą babką, powiedziałabym, że nawet ciut bez serca. Również nie mogę powiedzieć żebym polubiła tę dziewczynę, ale staram się zrozumieć jej motywacje, przede wszystkim chodzi jej przecież o ochronę ojczyzny i swojego króla. Zoya jest oziębła i nastawiona na cel więc trochę mnie dziwi, że wszyscy ją wychwalają i lgną do niej jak do magnesu mimo charakteru. Jest to mało naturalne i prawdopodobne zachowanie w realnym świecie. Widać także, że główny bohater próbuje przebić się przez jej skorupę, na szczęście ten wątek nie jest nachalny. Trzecią bohaterką jest Nina, dziewczyna, którą poznajemy w "Szóstce wron" i działającą na terenie Fjerdy jako szpieg. Chyba najbardziej irytująca z całej trójki. We wcześniejszej dylogii była sympatyczna, miała cięty język i ogólnie pasowała do reszty zgrai. Tymczasem w tej książce działa bardzo impulsywnie i nieodpowiedzialnie, nie słucha dowódcy i naraża wszystkich na niebezpieczeństwo. Mało tego dopiero co pochowała swojego ukochanego, a już się zaczyna zakochiwać w następnej osobie. To był dla mnie motyw totalnie wciśnięty na siłę. Czułam się tak jakby autorka miała swoją check listę, zupełnie jak Netflix, na której trzeba umieścić wszystkie wątki, nawet jeśli niewiele mają wspólnego z logiką. Autorkę mogę pochwalić za wstęp książki. To były jedne z najlepszych rozdziałów. Późniejsze pojawienie się Świętych trochę mnie znudziło. Ponowne przyjście Zmrocza, powrót Aliny też nie działały na korzyść. Z jednej strony bowiem miałam wrażenie, że upłynęło sporo czasu od wydarzeń z poprzednich książek, a z drugiej wygląda to tak jakby wszystko dopiero co się wydarzyło. Mimo wszystko jeśli miałabym umieszczać kolejne powieści na podium to zdecydowanie na pierwszym miejscu jest dylogia "Szóstka wron", następnie dylogia o Nikolaju, a dopiero na końcu trylogia Aliny. Podsumowując 7/10

Richard C. Morais "Podróż na sto stóp"

Zawiodłam się na tej książce. Chyba spodziewałam się czegoś innego. Zarówno po okładce jak i trailerach filmu na jej podstawie wyrobiłam so...