Jaga Moder "Sądny dzień"

Nie znam instagramowego konta autorki, jednak miałam okazję usłyszeć ją raz czy dwa na YouTubowym kanale Bez Schematu, na którym gościnnie się udzielała, w związku z tym niewiele wiedziałam o jej profilu działalności w Internecie. Zaintrygowały mnie niejednoznaczne opinie na temat książki, dlatego postanowiłam po nią sięgnąć i samodzielnie przekonać się czy jest to powieść dobra czy niekoniecznie. Już teraz mogę powiedzieć, że jest to bardzo zgrabnie napisany debiut choć nie obyło się bez potknięć i błędów. Brat Blanki, jednej z głównych postaci, zaginął podczas, wydawałoby się, zwykłej wyprawy w góry. Zdesperowana dziewczyna zaczyna szukać go na własną rękę i zupełnie przez przypadek wplątuje się w niesamowitą kabałę, która wywraca jej życie do góry nogami. Zyskuje też dość trudnego wspólnika, Sambora, który obiecuje jej pomóc, choć przecież nie za darmo. Tak zaczyna się ta książka i choć teoretycznie poznajemy wszystko głównie z perspektywy dziewczyny to jakoś miałam wrażenie, że to nie ona była protagonistką. Dlatego też nie za bardzo rozumiałam narzekania w opiniach na jej osobę. Sam tytuł cyklu: Uniwersum Legendysty, wskazywało, że to Sambor jest głównym bohaterem. Dla mnie, przynajmniej z początku, Blanka posłużyła autorce do wyjaśnienia sytuacji, umiejętności Sambora i tego co dzieje się w świecie wykreowanym w umyśle pisarki. Tak też do niej podeszłam i na początku to mi wystarczyło. Niestety Blanka zaczęła mnie lekko drażnić w trzeciej części, a w piątej to już przechodziła samą siebie. Niby przejmuje się bratem, ale w tym wszystkim jest bardzo samolubna. Z góry zakłada, że Sambor po zakończeniu przez nich sprawy Teodora, będzie chciał z nią utrzymywać kontakt. Nie dość, że mężczyzna nie daje jej żadnych podstaw do twierdzenia, że są przyjaciółmi to jeszcze jego świat jest tak bardzo odmienny od jej, że spokojnie mogłabym sobie wyobrazić, że wolałby odciąć się od dziewczyny. Dodatkowo nawet nie zapytała Sambora czy on nie potrzebuje w czymś jej pomocy, zwykła kurtuazja by tego wymagała. Obiecał jej uwolnić Teodora na początku książki i najwyraźniej Blanka uznała, że zrobi dla niej wszystko. Dodatkowo dziewczyna jest po prostu głupia. Wiadomo, że nie zna świata, w który wkroczyła i tego o co toczy się walka, ale nawet najprostsze rzeczy trzeba jej wyłożyć dwa razy bo inaczej nie dociera do tego móżdżku co się do niej mówi. Nawet jeśli się jej coś wytłumaczy to trzeba jej to powtórzyć drugi raz słowo w słowo. To wybija z immersji i sprawia, że czytelnik zaczyna czuć się jak pięciolatek prowadzony za rączkę. Przykłady? Wernyhora to wieszcz, ale ona jest zaskoczona, że on wie, że się u niego pojawiła. Ostatnia część książki jest zdecydowanie najsłabsza bo za dużo w niej mielenia ozorem i wewnętrznych rozterek Blanki co jest strasznie nudne. Niektóre momenty książki można było skrócić wycinając zbędne moim zdaniem fragmenty rozważań Blanki. W sumie jak Wernyhora komentował jej zachowanie to mogłam mu tylko przyklasnąć bo ona rzeczywiście zachowuje się jak cielak, ale w bardziej dosłownym tego słowa znaczeniu niż to z książki. Rozumiem, że ona ma zaburzenia lękowe i fajnie, że nie jest to idealna bohaterka, ale jej płaczów było zdecydowanie za dużo. Po pewnym czasie stawało się to męczące. Wygląda na to, że w kolejnych tomach jej rola będzie rosnąć co mnie martwi, mam nadzieję, że autorka nie wyłoży się na tym i ma plan na rozwój dziewczyny bo jeśli to wciąż będzie ta sama postać co tutaj to będzie niestrawna na dłuższą metę. Ona ma czasem przebłyski dziewczyny z charakterem i pazurkiem więc mam nadzieję, że je w końcu pokaże. Zresztą o to głównie przecież chodzi w dobrych książkach- o podróż i rozwój bohaterów. Autorka ma lekkie pióro, zgrabnie łączy słowa, robi trafne porównania i widać w tym duży potencjał na przyszłość. Przedstawiony przez nią świat jest żywy, kolorowy, pełen ciekawych postaci i ożywających legend, które tłumaczy w taki sposób, że każdy zrozumie. W dodatku legendy przystosowujące się do zmienionego świata to bardzo ciekawy koncept. Diabły bardzo mi się podobały, aniołów było za mało, ale nie grali większej roli w historii więc mnie to nie dziwi, natomiast ukazanie ich w taki sposób jak zostało to zrobione to bardzo ciekawy pomysł. Podobała mi się masa nawiązań, nawet do naszego świata takie jak czarna wołga- czarna karoca. Muszę powiedzieć, że książka jest pomysłowa, postacie są dobrze napisane, nic nie jest tak oczywiste jak by się mogło wydawać, a to co na pierwszy rzut oka mogłoby być złe może okazać się dobre i na odwrót. Widać, że autorka czerpie z popkultury pomysły, ale potrafi je przekuć w coś własnego i oryginalnego. Historia Sambora, tego kim jest, choć domyśliłam się pewnych rzeczy dużo wcześniej niż Blanka, podobała mi się bo pokazywała ludzką twarz tego człowieka. Dzięki temu byłam w stanie bardziej go polubić choć już wcześniej nie miałam z tym problemów. Niestety Blanka straciła trochę w moich oczach z biegiem historii. Opowieść o przeszłości Sambora to dobry fragment książki jednak mogłabym się tutaj przyczepić do dłużyzn. W ogóle końcówka książki wyszła trochę nierówna. Zarówno 4 jak i 5 część były miejscami zbyt rozwleczone, zupełnie tak jakby autorka miała określoną ilość słów, które chciałaby użyć. Trochę jak w wypracowaniu. Rozumiałam przyczynę takiego poprowadzenia historii, ale wolałabym gdyby ona jednak była ciut szybsza (np. scena w karczmie czy rozważania Blanki na imprezie duchów). Brakowało mi też trochę kreacji świata. Bohaterowie poruszają się między lokacjami jak w grze komputerowej z szybką podróżą, a postacie poboczne to NPC-e. Policja szukała chłopców, którzy zaginęli podczas wyprawy w góry. Dlaczego później nie pojawiają się w domu Blanki i w ogóle nic się o nich nie wspomina? Nie proszą o żadne wyjaśnienia? Dodatkowo Blanka taka wrażliwa na ludzką krzywdę, ale równocześnie nawet słowem nie zająknęła się o przyjaciołach Teodora, czy oni są w tym samym stanie co on? Czy im można pomóc? I właściwie ona nawet nie prosi o pomoc dla nich. Dziewczyna jest w tej uprzywilejowanej sytuacji, że wie więcej niż rodziny chłopców i kompletnie ją to nic nie obchodzi. Mam też jedno podstawowe pytanie odnośnie Sambora, ale byłby to za duży spojler więc zostawiam je dla siebie ;) Podsumowując. Trochę na wyrost ale daje 7/10 z dużym kredytem zaufania bo myślę, że może to być nowa polska jakość.

2 komentarze:

  1. hej hej, mam tylko jedną uwagę, tam nie było aniołów tylko święci. I to lokalni, nie jakieś wielkie szychy. I nadal się dziwię skąd aż 7/10 skoro tyle wad wymieniłaś ;) Inaczej w pełni bym się zgodziła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :) wiadome, szychy pewnie w Watykanie ;) Wysoka ocena wzięła się stąd, że ogólnie książka bardzo mi się podobała. Widać dużo pracy, zaangażowania i dobry warsztat pisarski. Wady były, ale pojawiały się w głównej mierze pod koniec książki- w stosunku do Blanki, bo dziewczyna stawała się męcząca i ogólnie książka trochę traciła tempo. Pozostałe błędy to raczej kwestia kosmetyczna, przynajmniej w moim odczuciu. Może być tak, że nawet niektórzy nie zauważą tych problemów, które wymieniłam pod koniec recenzji ;) Wydaje mi się, że książka zasłużyła na taką wysoką ocenę bo bawiłam się przez jej większość bardzo dobrze i mam nadzieję, że rośnie nam kolejna pisarka fantasy, która może być świetna.

      Usuń

Richard C. Morais "Podróż na sto stóp"

Zawiodłam się na tej książce. Chyba spodziewałam się czegoś innego. Zarówno po okładce jak i trailerach filmu na jej podstawie wyrobiłam so...