Jakub Bobrowski, Mateusz Wrona "Mitologia Słowiańska"


"Zakrawa na paradoks, że współczesny Polak dysponuje prawdopodobnie znaczniejszym zasobem wiadomości na temat mitologii greckiej, rzymskiej, być może nawet egipskiej czy mezopotamskiej, niż mitologii słowiańskiej, najbliższej nam kulturowo. Z niej przecież wyrasta w ogromnej mierze polski folklor, obrzędowość ludowa, a nawet liczne zwyczaje obecne w kulturze ogólnonarodowej." Ten fragment ze wstępu uświadomił mi jak bardzo uboga jest nasza wiedza na temat korzeni słowiańskich. To prawda- w szkołach uczy się nas o greckich czy rzymskich herosach i bogach tymczasem nie mówi się nic o naszych rodzimych bożkach. Uczymy się z Biblii o stworzeniu świata przez Boga, a nasi przodkowie na swój sposób również tłumaczyli sobie moment powstania Ziemi. W ciągu ostatnich kilku lat zauważa się powrót do słowiańskości, czerpanie z przeszłości zarówno we wzorach ubrań czy biżuterii inspirowanej naszą kulturą, jak i w ilości książek, które pojawiają się na rynku. Skąd się nagle wzięło i jak się obudziło to zainteresowanie? Mam wrażenie, że dopomógł nam serial "Wikingowie" i trend "norweskiego drwala" ;) podejrzewam, że spory udział w tym miał również "Wiedźmin" od CDPROJEKT RED ponieważ on czerpie z naszego folkloru pełnymi garściami i powołuje się w dużej mierze przy tworzeniu bestii na nasze rodzime strzygi czy utopce. Jakkolwiek by nie było jestem szczęśliwa, że wreszcie coś się w tym temacie ruszyło.

W tej książce na pewno dobrze jest zapoznać się ze wstępem gdzie autorzy tłumaczą, że książka choć nie jest stricte naukowa to jednak czerpie z tego wiedzy, którą już posiadamy odnośnie naszej przeszłości i kultury sprzed chrztu Polski. Tłumaczone są również zabiegi językowe i "postarzanie" słownictwa co jak dla mnie jest niesamowicie smakowite bo przy okazji dowiedziałam się, że słowo "natura" nie jest z naszego kręgu kulturowego (u nas używało się słowa "przyroda"). Co do samej książki i jej konstrukcji- jest bardzo przejrzysta. Podzielona na 3 części- o stworzeniu świata i ludzi; biesy czyli nasze rodzime potwory wszelkiej maści oraz junacy- bohaterowie sprzed "rozpanoszenia się" chrześcijaństwa. 
Wcześniej miałam okazję być na spotkaniu z bajarzem, który opowiadał nam o stworzeniu świata według mitologii słowiańskiej więc miałam możliwość porównać obie opowieści i zaskoczyło mnie, że w niektórych momentach znacznie się różniły. Nie jestem w stanie określić, która jest bliższa prawdy, zapewne zależy to od źródeł z których korzystali twórcy książki oraz bajarz. Co do biesów-najbardziej podobała mi się opowieść o Strzydze, ale pozostałe również są bardzo ciekawe. Warto przeczytać skąd wzięły się nasze wąpierze czy wilkołaki. Jakoś najmniej spodobała mi się trzecia część książki o junakach, chociaż zaskoczyło mnie, że w obu przypadkach nie byli to Słowianie z terenu Polski. 
Dodany na końcu książki słowniczek trudniejszych wyrazów jest miłym bonusem, chociaż dla mnie kompletnie nieprzydatnym- ani razu z niego nie skorzystałam i choć słowo "ksiądz" w odniesieniu do "księcia" trochę mnie na początku zmyliło o tyle dość szybko można było nawet na podstawie kontekstu określić znaczenie słowa. Jeszcze słówko o ilustracjach- są bardzo ładne i na pewno stanowią miłe dla oka urozmaicenie, daje za to plusa mimo, że sam styl ilustracji nie trafiał w moje gusta.
Książkę czyta się szybko i tak na prawdę wystarczy kilka godzin żeby ją skończyć, a że jest nieduża to nadaje się świetnie na jakąś jazdę pociągiem czy autobusem, ale jeśli szukacie wywodu naukowego z dokładnym drzewem genealogicznym każdego boga oraz przypisami skąd biorą się takie a nie inne mity to tutaj tego nie znajdziecie. Ta książka ma popularyzować mitologię a nie być wykładem dla studentów.
Polecam serdecznie każdemu kto chce się zapoznać z naszymi korzeniami w sposób przejrzysty i przyjemny. Ocena 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Richard C. Morais "Podróż na sto stóp"

Zawiodłam się na tej książce. Chyba spodziewałam się czegoś innego. Zarówno po okładce jak i trailerach filmu na jej podstawie wyrobiłam so...