Amélie Nothomb "Dziennik Jaskółki" ZAWIERA SPOJLERY

     Książka o niczym. Kompletnie do mnie nie przemówiła i jeśli miał być w niej jakiś ukryty sens czy symbolizm to ja go nie odkryłam. Czy miała to być spowiedź mordercy? Jego próba odkupienia win poprzez akt ostatecznego, dość obrzydliwego zniszczenia życia? Czy jego ostateczne poświęcenie to forma osiągnięcia katharsis? Jeśli tak to do mnie to nie przemówiło. Momentami czułam zażenowanie i ohydę, szczególnie, że główny bohater lubi się onanizować po dokonanych morderstwach. Niby miała to być książka o przemianie normalnego chłopaka w mordercę, a następnie pod wpływem dziennika nastolatki ponowne jego przekształcenie. Dla mnie osobiście bohater ma cechy rasowego psychopaty i to od samego początku. Nieudany związek tylko wyzwolił prawdopodobnie jego naturalne skłonności i przez to przekroczył tę niewidzialną granicę szaleństwa. Zakończenie pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi i czułam się przez to raczej zirytowana niż zadowolona, że trzeba samemu sobie dopowiedzieć. Za dużo było luk żebym mogła jakkolwiek zinterpretować po swojemu koniec książki. Zdecydowanie przydałoby się dowiedzieć co jest w tym dzienniku takiego cennego, że przez niego ginie kilka osób.
     Całe szczęście książeczka ta nie jest długa bo uznałabym to za całkowicie zmarnowany czas. To była pierwsza pozycja tej autorki i jakoś nie sądzę żebym szybko sięgnęła po kolejne. Czyta się dobrze i płynnie, ale za mało konkretów żebym mogła być zadowolona.
Podsumowanie 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Richard C. Morais "Podróż na sto stóp"

Zawiodłam się na tej książce. Chyba spodziewałam się czegoś innego. Zarówno po okładce jak i trailerach filmu na jej podstawie wyrobiłam so...