Julia Stagg "Francuska oberża"

Rzadko ostatnio czyta mi się jakąś książkę dobrze i szybko, przeważnie muszę się porządnie wymęczyć żeby dotrzeć do finału, ale nie tym razem! Ta książka to lekka, przyjemna i ciepła powieść o perypetiach mieszkańców niewielkiego francuskiego miasteczka, do którego sprowadzają się Anglicy chcący otworzyć hotel i restaurację. To spotyka się ze stanowczym sprzeciwem mera i części mieszkańców. Mamy więc intrygę polityczną, która ma doprowadzić do kapitulacji i ucieczki Anglików. Czuć w tej książce mocną inspirację Joanne Harris i jej "Czekoladą", momentami nawet jak na mój gust za dużą. Mimo wszystko bawiłam się świetnie i czytałam ją z dużą przyjemnością. W sumie poświęciłam na nią jeden dzień więc właściwie można powiedzieć, że ją połknęłam. Podobały mi się machinacje mera, były chyba bardziej rozbudowane niż te w "Czekoladzie", ale początkowe motywacje jednego z przeciwników burmistrza okazały się dla mnie za słabe, niestey wyglądało to tak jakby był on chorągiewką na wietrze i działał w zależności od tego co mu inni mieszkańcy miejscowości powiedzą. To chyba mój największy zarzut do książki, reszta była przyjemna i nieskomplikowana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Richard C. Morais "Podróż na sto stóp"

Zawiodłam się na tej książce. Chyba spodziewałam się czegoś innego. Zarówno po okładce jak i trailerach filmu na jej podstawie wyrobiłam so...