Blog o szeroko pojętej kulturze. Znajdą tu miejsce dla siebie dobre książki, filmy czy muzyka, ale także nie zapomnę o wydarzeniach na które warto się wybrać i o których dobrze jest pamiętać.
Film "Civil War"
"Civil War"- cóż to był za film! Majstersztyk w pełnym tego słowa znaczeniu. Dawno nie oglądałam tak dobrego kina, takiego, które budzi mnóstwo skrajnych emocji. Już od jakiegoś czasu mamy wśród artystów tendencję do ukrywania przemocy. Nawet jeśli widzimy na ekranie sceny mordów to nie ma w nich krwi, tymczasem "Civil War" nie bierze jeńców. Tam krew, okrucieństwo czy zbrodnie są pokazywane z chirurgiczną precyzją choć na szczęście nie ma też epatowania tymi scenami. Po prostu- mamy do czynienia z wojną, więc pokazujmy to co się na niej dzieje.
A o czym jest "Civil War"? W USA wybucha wojna domowa, zbuntowane stany próbują obalić prezydenta i mają do tego środki. Grupa dziennikarzy postanawia udać się do Białego Domu by zrobić z prezydentem ostatni wywiad przed jego usunięciem z fotela. Reżyser konsekwentnie wraz z całą ekipą ciągną nas przez objęty wojną kraj i pokazują do czego może dojść gdy brat wystąpi przeciwko bratu. Przerażająca momentami wizja sprawiała, że miałam ciarki na plecach. Udało się jednak zbalansować te trudne momenty takimi, które dawały widzom chwilę wytchnienia i sprawiały, że można było odsapnąć, a nawet uśmiechnąć się. Balans między jednym i drugim był doskonały, niczego nie było ani za mało ani za dużo. A co z aktorstwem? Ono stanęło na najwyższym poziomie. Kirsten Dunst zagrała fenomenalnie zmęczoną życiem i tym co widziała fotoreporterkę, która niechętnie przyjmuje pod swoje skrzydła młodą, naiwną dziewczynę pretendującą do miana kolejnej fotoreporterki. I od pierwszych chwil wiedziałam, że ta niechęć Lee, granej przez Kirsten, nie wynika z konkurencji, a bardziej ze świadomości co ten zawód oznacza, moim zdaniem ona chciała chronić dziewczynę by ta nie popełniała jej błędu i nie rozpoczynała takiej kariery. Aktorka grająca Jessie również stanęła na wysokości zadania. Od początkowo przerażonej, niedoświadczonej dziewczynki, do kobiety, która niejedno już widziała i okrzepła w tych obrazach. Bardzo dobrze poprowadzono tę postać i aktorkę. Reszta obsady również była na wysokim poziomie. Nie będę zdradzać szczegółów, ale ich strach był autentyczny. Niewiele w tym filmie jest zresztą dialogów, on jest zagrany ciszą, spojrzeniami i strzałami z broni i szczerze powiedziawszy to wystarczało. Na osobną pochwałę zasługują osoby odpowiedzialne za zdjęcia. Są doskonale zrobione, w dodatku w niektórych momentach dostajemy przebitki w kolorze sepii, więc mamy autentyczne uczucie jakbyśmy się znaleźli w strefie wojennej z przeszłości.
Dla mnie to była petarda, jeśli nie dostanie kilku Oscarów to będę bardzo zawiedziona bo zasługuje na nie w pełni. Długo po wyjściu z kina miałam przed oczami obrazy z ekranu i wciąż jeszcze jestem na lekkim głodzie. Gdy będzie tylko możliwe to obejrzę go ponownie w streamingu. Bo ma moc, która do mnie przemawia. Wcale nie dziwię się, że reżyser ogłosił, że to był ostatni film, który reżyserował i wraca do pisania scenariuszy. Proces twórczy musiał go wykończyć psychicznie pod wieloma względami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Richard C. Morais "Podróż na sto stóp"
Zawiodłam się na tej książce. Chyba spodziewałam się czegoś innego. Zarówno po okładce jak i trailerach filmu na jej podstawie wyrobiłam so...

-
Zawiodłam się na tej książce. Chyba spodziewałam się czegoś innego. Zarówno po okładce jak i trailerach filmu na jej podstawie wyrobiłam so...
-
Nie znam instagramowego konta autorki, jednak miałam okazję usłyszeć ją raz czy dwa na YouTubowym kanale Bez Schematu, na którym gościnnie ...
-
Dobre zakończenie serii. To chyba najlepszy opis dla tej książki. Wszystko zostaje domknięte, muszę przyznać, że nie spodziewałam się osta...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz