Marie Brennan "Historia naturalna smoków. Pamiętnik Lady Isabel Trent"

Jeśli ktoś lubi Jane Austen i nie stroni od fantasy to ta książka jest dla niego. Jeśli kogoś odstraszyło to co napisałam w pierwszym zdaniu to spieszę z zapewnieniem, że książka nie jest napisana w sposób archaiczny aczkolwiek jest stylizowana. Cały czas miałam z tyłu głowy, że to taka Anglia czasów kolonialnych, zresztą nawiązania do Europy widać choćby w nazwiskach bohaterów czy normach społecznych i ubiorze. Muszę przyznać, że wyszło fascynujące połączenie, dodatkowo dość zgrabne, a sama książka jest lekka i przyjemna. Nie kojarzę czy jest na rynku fantasy jakakolwiek książka osadzona w taki sposób w świecie wymyślonym, podobnym do naszego ale jednak innym. Jedyne nazwisko, które przychodzi mi do głowy to Naomi Novik i jej cykl o Temeraire jednak tam mamy wojny napoleońskie i zdecydowanie nasz świat, już nie mówiąc o zupełnie innej tematyce. Nie wiem czy Naomi Novik ma wiedzę historyczną i jej opisy bitew czy zawierucha wojenna są realne czy to czysty wymysł literacki, ale w książce Marie Brennan czegoś takiego nie uświadczymy. To raczej powieść spokojna i cicha (jeśli można tak nazwać książkę), co nie sprawia wcale, że jest nudna. Sama historia jest fascynująca, szczególnie jeśli spojrzymy na nią okiem podróżnika- przyrodnika bo i w tym duchu jest napisana. Trochę jak Tony Halik (czy na przykład David Attenborough) w spódnicy Lady Izabela Trent przedziera się przez dzikie ostępy, żeby uchwycić fascynujące elementy z życia smoków, które są uważane raczej za szkodniki niż stworzenia warte zbadania. Czytając tę książkę wielokrotnie miałam przed oczami podróżników z zamierzchłych czasów próbujących zbadać nowe dla Europejczyków tereny oraz ryciny przedziwnych stworzeń, często wymyślonych o jakich pisali. Zresztą sam tytuł powieści sugeruje o czym będzie ta książka i zdecydowanie pod tym względem nie zawodzi. Mamy także wątki awanturnicze, trochę kryminalne i przygodowe co dodaje całej książce smaku i jeszcze bardziej zachęca do przeczytania. Nie lubię pamiętników więc martwiłam się czy książka mi się spodoba, ale na całe szczęście nie jest pisana w takiej formie- nie ma dat czy samych suchych faktów. To raczej strumień myśli autorki, czasem przerywany przez wtrącenia, które mają stanowić jej komentarz do tego o czym pisze. Zdecydowanie odbieram ten zabieg na plus. Dodatkowo piękne szkice z wnętrza książki oraz okładka, która nie ma co ukrywać, zachwyciła mnie i sprawiła, że w ogóle sięgnęłam po tę pozycję również zasługują na olbrzymi plus. Można mieć żal, że rysunków jest tak mało bo rzeczywiście urzekają. Co do samej postaci Lady Trent... jest chyba jak każdy pasjonat bardzo mocno skupiona na celu, który ma wyznaczony, a przez to trochę egoistyczna. I jak spora część ludzi szkiełka i oka niekoniecznie zwraca uwagę na otoczenie. Ładuje się w tarapaty z których muszą ją wyciągać inni przez co cierpią na tym postronni ludzie, pęd do wiedzy i zrozumienia niestety w tym przypadku trochę przekroczył zdrowy rozsądek, aczkolwiek może to kwestia szaleństwa i ryzykanctwa młodego wieku ;) W tej beczce miodu niestety musi być łyżka dziegciu. Tutaj niestety dość spora... Błędy ortograficzne. Im dalej w las tym są częstsze zupełnie jakby tłumaczowi kończył się czas na oddanie książki do wydawnictwa więc spieszył się robiąc coraz więcej potknięć. Pod koniec książki strasznie to raziło i aż bolały oczy. Wydawnictwo najwyraźniej postanowiło zaoszczędzić na korekcie co zaskakuje biorąc pod uwagę, że jest to duży wydawca i nie powinien popełniać aż tak rażących błędów. Podsumowując 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Richard C. Morais "Podróż na sto stóp"

Zawiodłam się na tej książce. Chyba spodziewałam się czegoś innego. Zarówno po okładce jak i trailerach filmu na jej podstawie wyrobiłam so...