Blog o szeroko pojętej kulturze. Znajdą tu miejsce dla siebie dobre książki, filmy czy muzyka, ale także nie zapomnę o wydarzeniach na które warto się wybrać i o których dobrze jest pamiętać.
Hugh Howey "Zmiana"
Zawsze uważałam, że polityka to takie bagno, w które jak ktoś wdepnie to ciężko się później z niego wyczyścić. Nasz bohater, Donald, świeżo upieczony kongresmen świetnie to ilustruje. Młody, naiwny idealista, któremu wydaje się, że zmieni świat, jest wodzony za nos przez dużo starszego wyjadacza politycznego. Jego protektor ma wielkie plany wobec chłopaka. Plany, których mu w całości nie wyjawia. Donald dostaje zlecenie na wybudowanie 52 silosów w ziemi (jak się później okazuje każdy z nich ma symbolizować jeden stan USA), w których będą składowane odpady radioaktywne. Tak brzmią oficjalne informacje. Czytając tę książkę wyobrażałam sobie, że tak wygląda praca w korporacji- zajmujesz się tylko jednym, małym wycinkiem wielkiego zadania i nie masz zielonego pojęcia co robią inne osoby rozsiane w pozostałych działach. Wszystko co wykracza poza twój zakres kompetencji nie jest dla ciebie istotne. Jakże łatwo ukryć w takiej strukturze prawdziwe zamiary dowódcy. Donny w swojej naiwności nie dostrzega tego co się dzieje. Karmiony szczątkowymi informacjami staje się poniekąd narzędziem zagłady. I choć w pewnym momencie zaczyna podejrzewać, że coś jest bardzo nie tak jak być powinno, co zresztą koszmarnie odbija się na jego psychice, to wciąż nie potrafi poskładać wszystkiego w jedną spójną całość. Być może jego naiwność wynika z tego, że Thurman jest dla niego prawie jak rodzina, a ciężko podejrzewać kogoś bliskiego o zapędy iście makiawelistyczne.
W tym tomie poznajemy przyczyny powstania silosów i ich początki, a także samych kreatorów schronów. Jeśli ktoś polubił Juliette to będzie za nią tęsknić bo nie przewija się zbyt często w tej książce, za to poznajemy strukturę pierwszego i zarazem nadrzędnego silosu, w którym przebywa cała administracja odbywająca zmiany poprzez stulecia. Poznajemy także losy tych silosów, w których dojdzie do buntu, bo i takie się zdarzają.
Trzeba przyznać, że autor konsekwentnie buduje swoją trylogię. Książki są ze sobą spójne i logiczne. Ten tom dla mnie jest dużo lepszy niż pierwszy, więc jeśli, tak jak ja, przebrniesz przez początek to możesz sięgnąć i po tę książkę. Jedno co mnie rozbrajało to naiwność Donnego. Coś co było tak oczywiste właściwie od samego początku do niego nie potrafi dotrzeć. Jest albo tak ślepy albo chce być ślepy. I wcale nie chodzi mi o Thurmana.
Próbowałam ocenić realność pomysłu pisarza. Wydaje się to tak bardzo abstrakcyjne i niemożliwe do wykonania, ale z drugiej strony nie takie rzeczy widziała historia ludzkości więc kto wie? Może miałoby to sens? Jeśli taki pomysł powstałby kiedyś w głowie jakiegoś szaleńca to jego autora właściwie można by określić mianem gorszym od Hitlera. Z drugiej strony na ile jest możliwe przetrwanie ludzi w takich silosach przez setki lat? Żeby były samowystarczalne potrzebują olbrzymich złóż surowców naturalnych, a także bardzo przemyślanych systemów tworzenia żywności i dostarczania materiałów do przetrwania. Nigdy się tym za bardzo nie interesowałam, ale jestem ciekawa na ile w naszych czasach jest możliwe stworzenie takiego samowystarczalnego bunkra, chociażby przeciwatomowego, o ile już nie istnieją. No i kwestia powietrza- skąd brać czyste powietrze? Sam zamysł zamknięcia ludzi w takich nienaturalnych warunkach, zupełnie jak szczury laboratoryjne w klatkach, również mi się podobał. Nawet niektórzy mieszkańcy silosu pierwszego zachowują się z iście naukową, chłodną precyzją w badaniach nad zachowaniem ludzi z innych silosów. Miałam momentami wrażenie, że to jest forma eksperymentu naukowego i po wyjściu poza teren silosów toczy się normalne życie, a tutaj mamy Truman Show.
Ciekawy jest także pomysł żeby za wszystkie sznurki pociągał kongresmen. Nigdzie nie ma ani słowem wspomnianego prezydenta USA. Amerykańskie filmy przyzwyczaiły nas, że kiedy następuje jakaś katastrofa to w pierwszej kolejności dochodzi do ewakuacji głowy państwa. Tymczasem w tej trylogii rola ta jest kompletnie pominięta. Czyżby nikt oprócz wąskiej grupki wokół kongresmena nie znał prawdziwego celu powstania silosów?
Na koniec dodam tylko, że podoba mi się tytuł tej książki. Odwołuje się zarówno do zmian jakie Donny, a także inni mieszkańcy silosu pierwszego, odbywają już po zamknięciu w swoim schronie, jak i do zmian zachodzących w poszczególnych silosach, szczególnie tych dramatycznych, prowadzących do zamknięcia niektórych z nich.
Podsumowując 6+/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Richard C. Morais "Podróż na sto stóp"
Zawiodłam się na tej książce. Chyba spodziewałam się czegoś innego. Zarówno po okładce jak i trailerach filmu na jej podstawie wyrobiłam so...

-
Zawiodłam się na tej książce. Chyba spodziewałam się czegoś innego. Zarówno po okładce jak i trailerach filmu na jej podstawie wyrobiłam so...
-
Nie znam instagramowego konta autorki, jednak miałam okazję usłyszeć ją raz czy dwa na YouTubowym kanale Bez Schematu, na którym gościnnie ...
-
Dobre zakończenie serii. To chyba najlepszy opis dla tej książki. Wszystko zostaje domknięte, muszę przyznać, że nie spodziewałam się osta...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz