Blog o szeroko pojętej kulturze. Znajdą tu miejsce dla siebie dobre książki, filmy czy muzyka, ale także nie zapomnę o wydarzeniach na które warto się wybrać i o których dobrze jest pamiętać.
Richard Morgan "Modyfikowany węgiel"
Ciało to opakowanie dla naszej świadomości. Zupełnie jak sreberko, które należy rozwinąć by dostać się do czekającej w środku czekoladki. A co się dzieje z takimi słodyczami trzymanymi za długo w opakowaniu? Pokrywają się białym nalotem i przestają być smaczne. To samo może się stać ze świadomością człowieka, który wymienia swoje ciało na lepszy, tudzież nowszy model. Taki umysł może stać się zdeprawowany, perwersyjny, żądny coraz bardziej wymyślnych przyjemności, no bo jeśli ktoś żyje 500 lat i jest prawie nieśmiertelny to nic go już nie może zaskoczyć ani powstrzymać. Taki człowiek widział upadające państwa i powstające z ich popiołów nowe imperia. Co więc się stanie gdy ktoś bogaty, wpływowy, mający kilkanaście klonów nagle w niewyjaśnionych okolicznościach popełnia samobójstwo i nie pamięta czemu to zrobił? Obsesja odkrycia prawdy (podkręcona nowym doznaniem) prowadzi go do wynajęcia byłego Emisariusza, odsiadującego wyrok w hm... niebycie, jeśli można to tak nazwać.
W świecie w którym ciało można wynająć, a świadomość człowieka przesyłana jest z planety na planetę prawie jak po kablach od Internetu, wszystkie chwyty są dozwolone. Kovacs, główny bohater, dostaje "opakowanie" po byłym policjancie, którego świadomość, tak jak jego własna, odsiaduje wyrok. Ma za zadanie rozwikłać zagadkowe samobójstwo zleceniodawcy, który oczywiście dzięki technikom klonowania dalej radośnie opływa w luksusy. Sytuacja komplikuje się dość mocno gdy sprawą zaczyna się interesować policja, a Kovacs ma problemy z lokalnymi mętami społecznymi. Dodatkowo żonie bogacza bardzo zależy żeby mąż odpuścił. Każdy ma w tym świecie coś do ukrycia i stracenia, a Kovacs mając niewiele danych porusza się po omacku próbując dociec o co w tym wszystkim chodzi i przy okazji nie dać się zabić.
Pomysł na przesyłanie ludzkiej świadomości jak pliku z danymi jest bardzo interesujący i z punktu widzenia trwających wiele lat podróży międzygwiezdnych na pewno byłby bardziej pożądany bo tańszy. Niestety autor nie tłumaczy jak ma się to odbywać. Nawet tytułowy modyfikowany węgiel nie do końca daje nam obraz tego jak ma działać ten świat i bardzo nad tym ubolewam bo odebrało mi to część przyjemności płynącej z lektury. Budowanie wiarygodności świata przedstawionego jest dla mnie istotne, a gdy nie jestem mogę sobie wyjaśnić pewnych mechanizmów zaburza się immersja z odbioru dzieła. Czułam się trochę tak jakby autor mówił czytelnikowi- tak działa ten świat, przyjmij to za pewnik i nie zadawaj zbędnych pytań. A ja niestety lubię zadawać dużo pytać. Jak dochodzi do takiego przesyłania na odległości międzyplanetarne? Sygnał z wszechświata potrafi docierać do nas z wieloletnim opóźnieniem, jak to wygląda w przypadku świadomości? Czym dokładnie jest przesył strunowy? Czy jest to wystrzelona wiązka informacji, jakiś rodzaj fali czy raczej świadomość przechodzi przez jakieś superkomputery? Stos korowy wyobrażałam sobie jako chip, ale czy na pewno tak to należy rozumieć? Jak to wszystko ma się do wiedzy neurologicznej? Od razu przed oczami widziałam słynne chińskie doniesienia o próbie przeszczepienia ludzkiej głowy, a także mózgu i wiążące się z tym pytania natury etycznej. Nie wyczułam w tej książce jednak jakichś poważniejszych dylematów moralnych, mimo, że pojawiają się chrześcijańskie grupy protestujące przeciwko odbieraniu ludziom duszy. Jest to raczej suche stwierdzenie faktu- masz pieniądze, stać cię na to żeby przenieść świadomość do innego ciała i żyć dalej. Czasem zresztą, co w książce jest ukazane w całej okazałości, to nowe ciało jest tak kompletnie różne od starego jak to tylko możliwe. Miałam wrażenie, że w tym świecie przyszłości jest to tak powszechne jak kupno nowego samochodu i tylko zasobność twojego portfela określa jakiej klasy będzie to samochód. Może zresztą rzeczywiście tak by to wyglądało...
Mam mieszane uczucia odnośnie tej książki. Może moim błędem było przeczytanie jej po "Diunie"? Biorąc pod uwagę piękny, wręcz poetycki styl Herberta chyba nie spodziewałam się tak kompletnie innego języka narracji. Dosadny, mroczny, cyberpunkowy świat z bohaterami w których tylko czasem tlą się resztki przyzwoitości też nie pomagał. Czytając "Diunę" zachłysnęłam się z zachwytu, tymczasem ta książka sprowadziła mnie na ziemię. Może też moja niechęć wynika z tego że dostałam powieść z gatunku detektywistycznego za którym nie przepadam. Na pewno jednak zaczynam doceniać audiobooki bo choć książka suma summarum była dobra i mi się podobała to nie widzę potrzeby żeby stała u mnie na półce, dlatego też cieszę się, że mogłam jej wysłuchać, a nie kupowałam jej w formie papierowej.
Podsumowując 6+/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Richard C. Morais "Podróż na sto stóp"
Zawiodłam się na tej książce. Chyba spodziewałam się czegoś innego. Zarówno po okładce jak i trailerach filmu na jej podstawie wyrobiłam so...

-
Zawiodłam się na tej książce. Chyba spodziewałam się czegoś innego. Zarówno po okładce jak i trailerach filmu na jej podstawie wyrobiłam so...
-
Nie znam instagramowego konta autorki, jednak miałam okazję usłyszeć ją raz czy dwa na YouTubowym kanale Bez Schematu, na którym gościnnie ...
-
Dobre zakończenie serii. To chyba najlepszy opis dla tej książki. Wszystko zostaje domknięte, muszę przyznać, że nie spodziewałam się osta...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz